Skip to content

Pojaśniało

  • kobiecy punkt widzenia
  • w świecie emocji
  • pokochać siebie

📅 17.10.2020

Wczoraj zdarzyło mi się to znowu. Jakby deja-vu z marca. Napakowałam w głowę bagna, ciągnącego mnie w dół. Wypełniłam serce panicznym strachem. Nakarmiłam każdą komórkę ciała irracjonalnym stanem zagrożenia. (Nie, nie uważam, że to co dookoła jest nierealne, irracjonalne, że to spisek - uważam tylko, że w sposób irracjonalny do tego czasem podchodzę). Płytki oddech, czarne myśli przysłaniające rzeczywistość, potrzeba ucieczki. Wróciły wspomnienia z najtrudniejszego marca w moim życiu. Krótko mówiąc idealny scenariusz do dramy, której już za chwilę miałam być główną bohaterką. Już miałam osunąć się na podłogę, już lęk zaczynał ściskać mi gardło tak mocno, że brakowało mi tchu. Już...

Zatrzymałam się. Zamknęłam oczy. Wsłuchałam się we własny oddech. (Ja naprawdę potrafię takie rzeczy robić?!) Muzyka... dźwięki pianina. Ciało nie wytrzymało uwięzienia w pozycji siedzącej. Niemal samo uniosło się w górę i... zaczęło lekko się kołysać w rytm muzyki. Łzy wzruszenia. POTRAFIĘ! Już potrafię odzyskać spokój. Potrafię zapanować nad czarnymi myślami. Znalazłam swój sposób, by oddech wrócił do miarowego rytmu, by ciało odzyskało lekkość i swobodę, by serce wypełniło się dobrem i wdzięcznością.

Mój świat prawie się roztrzaskał, a jednak jestem. Potrzeba czytania, wypełniania głowy newsami, złem, strachem, wszechogarniającą paniką przywiodła mnie do miejsca, z którego już raz uciekłam. I... tym razem nie musiałam uciekać. Wystarczyło zrobić duży krok naprzód i pozostawić za sobą pustkę. Cudowne uczucie wiedzieć, że nie trzeba w nieskończoność uciekać. Że mój strach i lęk ma granice, że ode mnie zależy czy wpuszczę do serca pustkę, czy wypełnię je światłem.

Wiem, że jeszcze nie raz zdarzą mi się podobne sytuacje. Wiem, że szafa jeszcze nie raz zadrży w posadach. Ale świadomość mocy, którą w sobie mam, świadomość odwagi, którą odkrywam - dodaje mi skrzydeł.

Muzyka! Jak mogłam zapomnieć o muzyce?! Pozbawić duszę jej brzmienia, nie karmić uszu spokojnymi tonami, nie wypełniać serca życiodajnym rytmem. Taniec! Jak mogłam zapomnieć o tańcu? Uwięzić ciało w sztywnej zbroi, odebrać ruchomość stawom, zniewolić tułów i kończyny.

Mam nieskończone możliwości płynące z internetu, socjalmediów. Ogrom inspiracji, motywacji. Tyle dobra, tyle nadziei - na wyciągnięcie ręki. A palce wciąż uparcie wędrują po klawiaturze w poszukiwaniu tego, co smutne, co straszne, co odbiera rozum i wciąga w pułapkę zbiorowej paniki. Już wiem, że moje wcześniejsze pragnienie "odcięcia się" nie jest elementem mojej drogi. Nie sztuką jest odciąć się od wszystkiego, sztuką jest nauczyć się szukać i wybierać treści, które budują, wypełniają dobrem, które inspirują. Nie chcę się zamykać, bo tak wiele mogłoby mnie ominąć. Chcę czerpać z możliwości jakie mam, by móc się rozwijać. Nie chcę już siedzieć w bezpiecznej kryjówce z przeświadczeniem, że teraz już jest super i na tym poprzestanę. Chcę odkrywać, doświadczać, próbować, upadać i wstawać. Chcę iść dopóki siły pozwolą, chcę dawać, dopóki zasoby się nie wyczerpią i przyjmować, dopóki wokół mnie ludzie, ofiarujący to, co mają do ofiarowania.

Jakoś tak jaśniej w mojej szafie się zrobiło.

← PoprzedniNastępny →

Komentarze

  • Powered by Contentful