Obfitość
📅 16.09.2020
Te dłonie, które potrafią czule objąć, ale i sprawnie obsługiwać wszelkie narzędzia, czyniące przestrzeń wygodniejszą. Pora przestać zatrzymywać i krępować je, najwyższy czas pozwolić im się wykazać.
Te usta rozciągnięte w uśmiechu, z których wysypują się zabawne anegdotki, kąśliwe przytyki ale i pocałunki, potrafiące rozgrzewać w najzimniejszą noc. Pora dać im wolność, bez strachu co inni powiedzą, bez oceniania, z przyjemnością brać to, co oferują.
Szerokie ramiona, w których można się schronić, których siłę można poczuć, które potrafią porwać do tańca, być oparciem ale i popychać do działania. Pora przestać pożądać władania nimi, a pozwolić sobie na pożądanie ich samych.
Zaczynam dostrzegać, że otrzymuję to, o co sama proszę, jak i to czego potrzebuję. Więc jeśli jest coś, z czym mi nie podrodze to znaczy, że albo moje prośby są dla mnie samej niewłaściwe, albo zbyt intensywnie myślę o tym czego nie chcę, zamiast o tym, czego pragnę, lub dokładnie tego co otrzymuję potrzebowałam. Dotyczy to przestrzeni, okoliczności, ludzi i relacji. Teraz zanim znów rzucę "bo Ty zawsze", "bo ja nigdy", "bo to jest zbyt trudne" zatrzymam się i pomyślę czego pragnę, o co proszę i czego rzeczywiście potrzebuję.
Obfitość, która mnie otacza przekracza granice, które sama sobie postawiłam. Ludzie, którzy mi towarzyszą, których mijam, są dokładnie tymi, których w danym momencie mi trzeba.
Czasem trzeba zostać rzuconym na głęboką wodę, by odkryć, że potrafi się świetnie pływać. Wszyscy i wszystko może być źródłem dobra, obfitości, prowadzić do pełniejszego i odważniejszego kroczenia ku światłu. Ale to ode mnie samej zależy co zrobię z naręczem tego, co ofiaruje mi wszechświat.
A gdybym przestała tyle mówić, a zaczęła więcej słuchać... Gdybym przestała tyle robić, a pozwalałabym się wykazać... Gdybym przestała hamować, a zagrzewała do działania... Gdybym przestała żądać tylko na własnych warunkach, a zaczęła prosić i szukać, spotykając się w połowie drogi... Gdybym niedopowiedzianym pozostawiała to, co niedopowiedzianym być powinno, a jasno i zwięźle nazywała to, co nazwania i jasności potrzebuje. Gdybym przestała komplikować to, co jest proste i przestała na siłę prostować i umniejszać temu, co z natury zagmatwane. A gdybym gdybanie zamieniła na działanie...
Czuję, że świat stoi przede mną z otwartymi ramionami... więc ruszam mu na spotkanie.