Skip to content

Obrócił ją w nicość

  • w świecie emocji
  • w codzienności
  • iść własną drogą

📅 16.01.2022

Od tygodnia, ba! nawet dwóch tygodni (żeby nie powiedzieć - od miesiąca) nie mogę znaleźć sobie miejsca. Dom wygląda jak pobojowisko, niezależnie ile trudu bym wkładała w porządkowanie rzeczy. Niemal same wyskakują z przeznaczonych im miejsc, w poszukiwaniu własnej drogi. Dokładnie tak samo jest w mojej głowie - żadna myśl nie jest na swoim miejscu, jedna przenika drugą i sprawia, że szarpię się w codzienności, walcząc z sobą samą o bliżej nieokreślone powody. Znów ogarnęło mnie poczucie bycia wciąż nie w tym miejscu co trzeba. Więc skaczę z aktywności w aktywność, rozpoczynam zadania i bez ich kończenia zabieram się za kolejne. W efekcie wciąż coś robię, ale rezultatów działań... ni widu ni słychu... Zasypiam z kacem moralnym po kolejnym "zmarnowanym" dniu i z mocnym postanowieniem poprawy aż do następnego poranka. A gdy już słońce wzejdzie następuje magiczne kopiuj-wklej. I bach - następny dzień zagospodarowany niezagospodarowaniem, nieogarem i gonieniem w kółko własnego cienia.

Rozgrzebałam w mojej szafie cztery różne wątki - wszystkie czekają na bliżej nieokreślony "swój czas". I wcale nie mam pewności, że on nastąpi. Mogłabym uznać, że ta smykałka do pisania po prostu się we mnie skończyła, wypaliła, zniknęła. Mogłabym. A później rzucić się w objęcia poduszki i zalać się łzami. Ale czuję, iż to wcale nie tak, że coś się skończyło. Jakaś warstwa mnie szepcze, że z tego bałaganu, miszmaszu, sajgonu na kółkach - coś się próbuje przebić, wypłynąć na powierzchnię. Coś się zaczyna. Nie mam pojęcia co to może być. Albo wmawiam sobie, że nie wiem, bo być może to łatwiejsze niż konfrontacja z nowym i nieznanym.

Jest jeszcze opcja, że wcale nie musi chodzić tylko o mnie jako jednostkę, jako pojedynczy punkcik na mapie wszechświata. Jestem puzzlem większej całości, będąc jednocześnie całością w samej sobie.

W nowy rok weszłam z przytupem. W mojej szafie wiele spraw zdezaktualizowało się, przybyło nowych elementów, ubyło starych lub po prostu niepasujących. Częścią niezmienną i zmienną zarazem jestem ja sama. Ani stara, ani nowa. Wbrew ogólnemu przekonaniu, że nowy rok to nowa ja. Rok 2022 ma dopiero szesnaście dni, a ja odnoszę wrażenie jakby trwał już pół wieku. Zdążyłam się zmęczyć i odpocząć; zakochać mimo, że nie odkochałam się; zaplanować i nie zrealizować, by później nie planować a zrealizować. Wszystko w ciągłym ruchu.

Wiele spraw, swoim dawnym zwyczajem, chciałabym przyspieszyć. W wielu kwestiach chciałabym drążyć temat, aż wywiercę dziurę w tym, czy tamtym brzuchu. Ale są też sprawy, które odpuszczam. Sprawy będące częścią mojej szafy, zajmujące w niej strategiczne miejsce, a mimo to pozostające w bezruchu. "Nie przejmuj się tym, na co nie masz wpływu" zwykł mawiać mój mąż. Nie umiem albo nie chcę wcielić tej złotej rady w życie, ale... powolutku uczę się tego "przejmowania" adekwatnego do sytuacji, bez podbijania w kosmos histerycznego krzyku rozpaczy nad rozlanym mlekiem.

Usunęłam dziś z salonu choinkę. Właściwie to mój mąż podjął taką decyzję. Ja się opierałam, tupałam nogami. Swoim dawnym zwyczajem - przywykłam już do niej, mimo że sypała igłami na potęgę. Ale wiesz... tak ładnie świeciła choinkowymi lampeczkami... Gdy mój prywatny drwal obrócił ją w nicość... odetchnęłam z ulgą! Jak ta choinka zagracała mi przestrzeń! Jak dużo bajzlu generowała, ilu nieproszonych gości zabrała ze sobą w moje progi. Ale wiesz - tradycja, i tak ładnie świeciła... Czemu ustawiłam ją w przejściu, w najbardziej strategicznym miejscu w salonie?! Czemu musiała być taka duża? I wreszcie dlaczego, mimo że przestała już służyć domowemu ogółowi, tak wiele było we mnie oporu, by się jej pozbyć?

Zastanawiam się ile jeszcze takich świątecznych, pięknie świecących drzewek jest w moim życiu. Ile z nich ustawiłam w ważnych dla siebie miejscach, choć wcale na to nie zasługują; nie są w nich potrzebne i wielokrotnie zwyczajnie utrudniają mi życie, odbierając przestrzeń do odczuwania tego, co wypływa z mojej głębi.

← PoprzedniNastępny →

Komentarze

  • Powered by Contentful