Przebudzenie w ciele do stanu naturalnego
📅 25.03.2024
Od czterech lat odkrywam nieznane lądy świata emocji, duchowości, ale i ciała. Układam się z sobą na nowo, a może po raz pierwszy po prostu się układam. Świadomie rozpoznaję, co mnie buduje, a co do mnie nie należy, tylko przez "zasiedzenie" przylgnęło do serca. Więc kwestią czasu było głębsze wejście w temat. I tu na horyzoncie pojawiło się Wydawnictwo Virgo. Gdy pierwszy raz przeglądałam ich stronę, moją uwagę przykuła książka "Stan naturalny. Przebudzenie w ciele" Wojciecha Karczmarzyka. Właśnie o niej jest dzisiejszy tekst.
Zaproszenie
Odnoszę wrażenie, że cztery lata temu obudziłam się z bardzo długiego snu. Nie rozumiałam tego stanu, ale czułam, że wkraczam na drogę wewnętrznego zdrowienia. Powrotu do naturalnego stanu. Tytuł zawołał mnie, a ja podążyłam za tym głosem. Zapraszam i Ciebie do tej podróży.
Czy możliwym jest ujarzmienie umysłu w taki sposób, by osiągnąć wewnętrzny spokój, a głowy nie mąciły żadne myśli, będące projekcją iluzorycznego świata, który nas otacza? Czy żyjąc w zabójczym tempie, pozbawiani naturalności przyrody, doświadczania zdrowego i prawdziwego jedzenia jesteśmy jeszcze w stanie zatrzymać proces, prowadzący nas do samozagłady? Czym jest stan naturalny, przebudzenie w ciele? I czy stanowi odpowiedź na potrzeby współczesnego człowieka?
Ciało wyparte i unieważnione
Często gdy myślimy o medytacji i duchowości, wykluczamy z tego procesu ciało, jako zbędną materię na drodze ku osiągnięciu wyciszenia. Ale czy realnym jest wejście na tę ścieżkę przy unieważnianiu, wyparciu, pomijaniu roli ludzkiej formy, jaką jest ciało?
Ono samo przez wieki było traktowane po macoszemu. Dużą rolę w tym odegrało chrześcijaństwo, które jak na ironię samo w sobie jest religią ucieleśnienia. Oddzielenie ciała od ducha popchnęło ludzi jako istoty w kierunku pewnego rodzaju ciemności. Stało się podatnym gruntem do nadużyć, bycia w stanie ciągłego poczucia winy i wstydu związanego z cielesnością. Wieki umartwiania ciała, traktowania go jako źródła grzechu i haniebnych pokus zbudowały mur między tym, co duchowe a tym, co fizyczne.
Gdy zaczęliśmy wracać do człowieczej formy cielesnej, z wyparcia stanęliśmy na drugim biegunie – nadmiernego powierzchownego zainteresowania ciałem. Huśtamy się do odbitki między ciałem ukrzyżowanym a ciałem będącym w centrum kultury selfie. Ciało idealne, wpisujące się w kanony i modę. Upiększane inwazyjnymi zabiegami, a przy tym pozbawiane zdrowego ruchu, będącego niezbędnym elementem jego dobrostanu. Oraz ciało jako twierdza grzechu, od którego uciekamy. Jesteśmy poza nim na rzecz „bycia w głowie”. Eksploatujemy nasze ciała. Podporządkowujemy je kaprysom ego. Popadamy w skrajności, doświadczając głębokiego braku harmonii.
Skąd tak mocny akcent na tym, co cielesne w odniesieniu do stanu przebudzenia i osiągnięcia zjednoczenia z Absolutem? Nasze ciała są niezwykłe. Gdybyśmy powtórnie nawiązali z nimi kontakt, zjednoczyli się z nimi, moglibyśmy czerpać garściami z ich mądrości. Ciało czuje i informuje o tym, co dla nas dobre, a co zgubne. Wojciech Karczmarzyk mówi o nim: „Ono jest źródłem intuicji, przekaźnikiem energii i bramą do dalszego doświadczania. Trzeba przebudzić zmysły i organiczną intuicję z nimi związaną i pozwolić, by to ona cię prowadziła”. Gdybyśmy tylko spróbowali wsłuchać się w jego głos.
Ku uważności
Żyjemy bardzo powierzchownie. Nasza uwaga jest rozproszona. Potrafimy jednocześnie robić kilka rzeczy naraz, nie skupiając się na żadnej. Przestaliśmy dotykać istoty relacji z drugim człowiekiem. Zaprogramowani na efektywność mierzoną w działaniu, najlepiej ciągłym, zapomnieliśmy o tym, jak to jest odpoczywać. Utraciliśmy dziecięcą umiejętność nicnierobienia, po prostu bycia. Czy potrafimy powrócić do stanu, w którym doświadczamy swojego ciała, odbieramy wrażenia i jego odczucia, ciesząc się z doświadczania naszej obecności w nim samym?
W przesycie obrazów, świateł, informacji, w iluzoryczności uzgodnionego świata zewnętrznego, wyciszenie umysłu z natłoku myśli, przejście ze stanu oddzielenia do stanu zjednoczenia nie jest tylko przywilejem, jest ratunkiem. Ratunkiem od chorób, dolegliwości wypływających ze szkodliwości zachodniego stylu życia i powierzchownego muskania istoty bycia tu na Ziemi. Przebudzenie w ciele, powrót do stanu naturalnego jest tym, doświadczenia czego najbardziej nam potrzeba. Autor niemal prowadzi czytelnika ścieżką wtajemniczającą go w ten stan.
Przebudzenie do stanu naturalnego
Trzeba powrócić do ciała, sprowadzić do niego umysł, by mógł kontemplować. By poprzez medytację wszedł w uważność, był obecny w każdym naszym tu i teraz. Gdy odejdziemy od małego ja (ego), ku Ja głębokiemu, ucichną wyobrażenia o otaczającym nas świecie. Umysł wyciszy się, a jeżeli on cichnie, to stan naturalny pojawia się samoistnie. Im bliżej jesteśmy siebie samych, tym mocniej Wszechświat nam sprzyja. Zaczynamy wypełniać nasze życie tym, co kochamy i naturalnie dzielimy się tym ze światem.
By poznać swoją prawdziwą naturę, potrzebujemy światła świadomości, która w nas jest. Przebudzenie się w ciele, to otwartość na to co jest. Na wszystko – to, co przyjemne, ale i to, co trudne. Bez nocy nie ma dnia, bez ciemności nie ma jasności. „To znalezienie spokoju w niepokoju. To znalezienie tego co bezcielesne, w ciele. To otwarcie się na drugiego, którego na najgłębszym poziomie w stanie naturalnym tak naprawdę nie ma; ten drugi istnieje jednak na poziomie materii”.
Drogowskaz na ścieżce duchowej
Ta książka w niezwykły sposób ukazuje drogę ku pełni. Gorąco zachęcam do wyruszenia w tę podróż. Autor przybliża historię poszukiwań duchowych. Odwołuje się do mistycznych źródeł, skupiając na tym co je łączy, by w pełni wgłębić się w istotę duchowej drogi, do której zaprasza. Ukazuje wachlarz praktyk medytacyjnych i techniki doskonalące uważność, czyniąc z książki nie tylko źródło wiedzy teoretycznej, lecz także swoisty przewodnik ku przebudzeniu w ciele czytelnika.
Tekst powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Virgo