Skip to content

Skąd się wzięła moja szafa - historia bloga

  • iść własną drogą
  • o kobiecości, jej mocy i energii

📅 23.05.2022

Ciekawa jestem ile osób tu trafiło lub nie trafiło, z powodu nazwy bloga. Przyznam, że może delikatnie sugerować zgoła inną tematykę, niż serwowana tu na co dzień. Przecież ani o ubraniach, ani o modzie, a tym bardziej o trendach, próżno szukać tu wzmianek. Zatem skąd się wzięło W mojej szafie?

Mam intuicję i zdarza mi się jej słuchać. To znaczy chyba każdy ją ma, ale nie każdy o niej w ogóle wie. A ja mam i wiem, a dodatkowo korzystam. Zatem, zaczęło się od cichego szeptu intuicji, w pewien lipcowy poranek 2020 roku. "Jeśli moją głowę tak przepełniają myśli różne, czemu by nie przelać ich na cyfrową wersję papieru? Może zacząć pisać bloga?" Więc zaczęłam!

Szafa jest symbolem kryjówki, miejsca trzymania w tajemnicy największych sekretów. Każdy ma w sobie wewnętrzną szafę, w której choć raz zdarzyło mu się upchnąć coś, czego wolałby nie pokazywać innym ludziom. A w mojej szafie nazbierało się całkiem sporo takich spraw. Z tą wewnętrzną szafą jest jednak pewien problem. To nie mebel, który tylko zajmuje jakąś część przestrzeni mieszkalnej. Jest osobistym bagażem, który nosi się przy sobie każdego dnia i każdej nocy. Można chwilowo o niej zapomnieć, co nie zmienia faktu, że serce nadal dźwiga jej zawartość, siłuje się z nią dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Pamiętam, że podczas dyskusji nad nazwą bloga padło sformułowanie "po co Ci to W, nie może być po prostu moja szafa?". A ja wiedziałam, że ten przyimek był kluczowy. Bo co komu po szafie i samym fakcie jej istnienia, gdy to co najciekawsze, znajduje się we wnętrzu! Od początku nie o szafę chodziło, ale o to co w niej, w środku. O to co poupychane, posortowane, schowane. O te wszystkie doświadczenia, przeżycia, wspomnienia, o to całe świadectwo drogi, którą idę - własnej drogi! O tą całą kobiecą gamę uczuć, emocji, wewnętrznych rozterek i polemik.

Po prawie dwóch latach pisania tego bloga, uświadamiam sobie fakt jak duże pokłady odwagi w sobie miałam, że otworzyłam przed światem drzwi. Przecież często nawet nie pamiętamy, co w pośpiechu skryliśmy na samym dnie. A tu proszę, uchylam je przy publice i całe wnętrze pada z łoskotem do mych i Twych stóp. Ktoś pomyśli, że to rodzaj ekshibicjonizmu, że wstyd, że nie wypada. Też długo w taki sposób na sprawę patrzyłam. Aż dotarło do mnie, że chowając przed światem wnętrze mojej szafy, udając że go nie ma, malując na różowo to co bolesne, daję przyzwolenie na cenzurowanie życia. Jakby tylko to co piękne i mieszczące się w kanonie instagramowego glow, miało prawo krążyć w przestrzeni. A przecież tak nie jest, prawda? Powiedz, że świat nie zwariował do reszty i jest w nim jeszcze miejsce na moją i Twoją ludzką niedoskonałość. Dopiero gdy uchyliłam drzwi z gotowością zmierzenia się ze wstydem, zażenowaniem, strachem odkryłam, że wcale nie muszę nosić w swoim sercu całej tej raniącej treści wnętrza mojej szafy. Tylko otwierając drzwi i wyrzucając wszystko, jestem w stanie zadbać o wnętrze. Stwarzam szansę na gruntowne porządki, na sortowanie tego, co jest mi zbędne od tego, co mnie buduje. Odkrywam sposoby na to jak żyć po swojemu, we własnym tempie i na własnych zasadach.

Moja historia doszła do punktu kulminacyjnego, by nastąpił ostry zwrot akcji. I teraz kolejny jej fragment pisze się na nowo. W lipcu miną dwa lata. Wciąż nie mogę uwierzyć że tyle to trwa, ale jednocześnie mam wrażenie, że piszę tu i tworzę tę przestrzeń od zawsze. Może dlatego, że przez wiele lat pozostawała ona w sferze mych marzeń. Choć taka nierealna to bardzo żywa, towarzysząca mi na co dzień.

Wiesz co na tym etapie pisania najbardziej mnie zastanawia i intryguje? Kim jest odbiorca tworzonych przeze mnie treści. Kim jesteś, Ty, po drugiej stronie ekranu? Masz tyle lat co ja? A może mniej lub więcej? Mieszkasz w dużym czy małym mieście? A może na wsi lub małej mieścince na pograniczu wiejskiego spokoju i miastowego pędu?

Czytasz mnie w pośpiechu, jadąc autobusem do pracy? A może wieczorową porą, z kubkiem herbaty? Z lampką wina? Czy tam gdzie jesteś, odczuwasz szczęście? Czujesz, że Twoje życie płynie w dobrym kierunku, nawet jeśli bywa Ci trudno? A może masz poczucie utknięcia w bagnie po kolana? Może idziesz pod wiatr, stale od wielu lat? Idziesz z przyzwyczajenia lub niemożności zatrzymania się. Kim jesteś? Kobietą? Bo mimo, że piszę raczej w kobiecym stylu, to moje zwracanie się tu per Ty Kobieto może okazać się nietaktem, bo po drugiej stronie siedzisz Ty - Mężczyzna? Kim jesteś i jak znalazłaś się w mojej szafie, czytająca mnie osobo?

← PoprzedniNastępny →

Komentarze

  • Powered by Contentful