Tupnęła nóżką w mojej szafie
📅 28.08.2021
Jesień w tym roku wyjątkowo wcześnie tupnęła ostrzegawczo nóżką! Nie dość, że wcześnie to mam wrażenie, że dla wielu wyjątkowo... osobiście. Dla mnie na pewno! Jesień to w mojej szafie zmiany. Jesień to nowe początki. Jesień to wielkie powroty. Jesień to "w mojej branży" nowy rok! Już za chwilę, pierwszy raz po 3 latach znów przyjdzie mi witać ten "nowy rok" we wrześniu.
Nowe należy godnie powitać, przyjąć z odpowiednią oprawą. Pomyślałam, że to dobry czas na nową torebkę! Nie jestem jakąś koneserką torebkową. Nie znam się na markach, firmach, fasonach, rodzajach materiałów. Przez ostatnie lata, na co dzień za torebkę służył mi materiałowy worek, fikuśnie ozdobiony zielonymi liśćmi. Oczywiście na specjalne okazje mój mały świat mieściłam w pięknej czarnej i poręcznej torebeczce - prezent od mojej Peonii. Pamiętam dzień, w którym mi ją podarowała. Mi, umęczonej matce, skrywającej swoje jestestwo w materiałowym worku z motywem liści. Wtedy znów poczułam w sobie znajomą mi część, pośród tylu nowości w matczynym życiu. Namiastkę dawnej mnie. Ta malutka torebka stała się dla mnie symbolem, że jeszcze kiedyś będę wyspana, że jeszcze kiedyś moje myśli będą potrafiły krążyć dalej niż cztery ściany mojego domu, że jeszcze kiedyś moją głowę będą zajmowały sprawy z goła inne niż strach o zdrowie własnego dziecka, pory karmienia czy rozszerzanie diety malucha.
I oto jestem! To zadziwiające jak wiele różnych myśli potrafi pomieścić moja głowa. Jak daleko potrafię sięgać oczami wyobraźni. Jak dobrze wstać czasem niewyspaną, bo podjęłam decyzję, że tę czy tamtą nockę zarwę dla przyjemności bycia w towarzystwie innych osób dorosłych. Mój świat, choć właśnie staje na głowie, znów staje się mój. Dziś nie potrzebuję już symbolu w postaci malutkiej torebki. Dziś potrzebuję solidnej torby, która pomieści moje myśli, emocje, doświadczenia, głód odkrywania, odwagę podążania własną drogą i piedyliony drobiazgów, którymi się otaczam.
Nowy początek przychodzi do mnie z chłodem wieczoru i rześkością poranka. Przychodzi wraz ze skracającymi się dniami i dłuższymi wieczorami. Z szumem wiatru i nitkami babiego lata. Nie mogę uwierzyć, że jestem dokładnie w tym miejscu, w którym jestem choć wiem, że jestem tu bo... (moja skromna i niedoceniająca się szafo - trzymaj się mocno!) bo wykonałam olbrzymią pracę, bo z każdym dniem poznaję siebie bardziej. Przybywa mi odwagi mimo strachu, który codziennie zaprasza mnie do tańca. Maleńkimi jak ziarenka piasku porcjami wsypuje się w moje serce pewność siebie, mimo demonów przeszłości, niewykorzystanych szans, błędów i potknięć. Otulam się łagodnością. Co prawda, póki co tylko maleńkimi dawkami, ale (nie wierzę, że to piszę) widać takie porcje łagodności są mi zalecone przez wszechświat na tę chwilę.
Oddech jesieni na karku przybliża mnie także do, czuję jednej z największych przygód mojego życia - bycia i doświadczania w niezwykłym kręgu kobiet. Zbyt wiele teraz nie zdradzę w tym temacie z kilku względów. Po pierwsze sama nie wiem czego mogę się spodziewać, choć jakaś nieznana siła przyciąga mnie w to konkretne miejsce z ogromną mocą. Po drugie pierwszy raz nie nabawiłam się oczekiwań względem nowej sytuacji i nowych ludzi. Podobnie mam z pracą. Nie nastawiam się jak będzie - po prostu będzie. Nie oczekuję, nie żądam, nie projektuję przyszłości - rozkładam ramiona i pozwalam się nieść. Jak nie ja! A jednak... taka właśnie ja-gotowa na nowe!
Jesieni, moja droga jesieni. Cieszę się, że w tym roku wcześniej niż zwykle tupnęłaś nóżką! Czekałam na ciebie tak długo. Dziś czuję się gotowa na zmiany, które ze sobą niesiesz. I choć jeszcze niedawno trudno było mi uwierzyć, że doczekam się tego, byś zapukała w moje progi, dziś mam już dla ciebie gotowy przytulny kącik w mojej szafie.