Zasiedziałam się
📅 18.11.2020
Było wygodnie. Nawet bardzo. Przewidywalne w swej nieprzewidywalności ramy mojej szafy, bezpieczne objęcia pudeł i wieszaków. Ale czuję, że stoję w miejscu. A siedzenie na tyłku nie jest rozwojowe. Już nie mówiąc o tym, że długi bezruch jest zwyczajnie niezdrowy.
Stworzyłam sobie w głowie taką wizję - piszę, rzucam na prawo i lewo tym, co w mojej szafie ale... jestem anonimowa. Wiesz, takie asekuracyjne podejście - jakby coś... to nie ja, nie znam tej kobity z szafy... Wygodnicka asekurantka. Nie potrafię sobie przypomnieć dlaczego tak bardzo zależało mi na tej anonimowości. Ale zależało. Pierwsze linki blogowych postów, które poszły w świat, okraszone były etykietą "tylko nie mów nikomu, że to ja". Już tak nie chcę. Już wystarczy. Zasiedziałam się w tej szafie. Pora z niej wyjść do ludzi. Niekoniecznie z kominiarką na twarzy.
Więc zacznijmy od początku. Jestem. Jestem Agatą. Jestem właścicielką mojej szafy. Jestem szczęśliwą w swoich wzlotach i upadkach kobietą. Jestem przyjaciółką, córką, siostrą, żoną, matką. Z wykształcenia pedagożką. Z miłości do słów - blogerką. Bywam tchórzliwa, bo jestem wygodnicka, uwielbiam mieć kontrolę nad wszystkim co wokół mnie, jestem mistrzynią asekuracji. Obawiam się tego co inni o mnie myślą. Ale jeszcze kilka chwil temu, panicznie bałam się tego, co inni o mnie myślą. Dziś towarzyszy mi od czasu do czasu obawa, ale nie strach. Jest progres. I każdy progres tego typu jest dla mnie na wagę złota. Bo oznacza, że buduję siebie ze swojego wnętrza, a nie z opinii czy osądów innych. Często odbieram świat w moim mniemaniu "trochę bardziej". Bywa to przekleństwem, ale z reguły jest błogosławieństwem, a z całą pewnością jest to moim zasobem, z którym uczę się żyć.
Mogłabym napisać, że jestem taka jak Ty... ale przecież to kłamstwo. Bo nie jestem. A Ty nie jesteś taka jak ja, jak Twoja sąsiadka czy Twoja przyjaciółka. Każda z nas jest inna. A inna nie oznacza gorsza. Dziś już nie potrzebuję wpasowywać się w ramy bycia taką jak ktoś, jak jakiś schemat, jak jakiś z góry narzucony model. Idę swoją drogą. Bywa, że się czołgam zamiast iść. Czasem grzęznę w bagienku codziennych trosk. Czasem latam na skrzydłach optymizmu z nutką marzycielskiej lekkości, towarzyszącej chodzeniu z głową w chmurach. Ot życie!
Często zastanawiam się kim Ty jesteś? Jak się tu znalazłaś? Jak wygląda Twoja droga? Czy poszłybyśmy w realnym życiu na kawę/herbatę/czy coś tam innego? A może miałyśmy już kiedyś okazję do spotkania na żywo? A może mijamy się na ulicy, a ja nie wiem, że Ty to Ty, a Ty nie wiesz, że ja to ja... Anonimowość może i daje poczucie bezpieczeństwa, poczucie kontroli i strefę komfortu, ale pozbawia czegoś o wiele ważniejszego niż bezpieczeństwo, kontrola, komfort - pozbawia głębi relacji z drugim człowiekiem. A głębia to nie tylko spijanie sobie z dzióbków. Relacja pełna głębi, to towarzyszenie sobie nawzajem gdy jest prosto, ale i wtedy gdy jest bardzo pod górkę. Dziś najbardziej na świecie w mojej szafie potrzeba głębi!
A Tobie czego potrzeba?