Skip to content

Drzwi

  • metafizycznie o życiu
  • iść własną drogą
  • żyć po swojemu

📅 11.09.2023

Zamknęłam je ostatni raz, bezpowrotnie. Notorycznie przytrzaskiwały mi palce. Tak często ryglowały się przede mną, a ja z dzikim uporem całą sobą przedzierałam się przez nie. Zupełnie jakbym straciła instynkt samozachowawczy. Za tymi drzwiami była przepaść! Jak mogłam latami tego nie dostrzegać? To już za mną.

Radykalne zmiany potrzebują radykalnych okoliczności

Ostatnio życie nabrało szalonego tempa. Lubię szybkość i intensywność, ale ta, której właśnie doświadczam, nawet dla mnie jest zbyt trudna do ogarnięcia sercem i rozumem. Jednocześnie mam w sobie dziwne poczucie, że radykalność otaczającej mnie przestrzeni jest tym, co wiedzie mnie w miejsce, w którym od dawna chciałabym być.

Decyzję o zmianach podjęłam w ułamku sekundy, a później każdy oddech zbliżał mnie do ich realizacji bardziej i bardziej. A może wcale tak nie było? Może całe swoje życie przygotowywałam się do tego, by wreszcie stać się dla siebie samej ważna? By stanąć za sobą i przy sobie jednocześnie. Ostatnie dni nie powinny były mnie zdziwić. Są realizacją obranej ścieżki, windą do miejsca mi przeznaczonego. A mimo to nie byłam na nie gotowa.

Zaskoczyły mnie z ogromną siłą. Z drugiej strony czuję w swoich bebechach i znanych mi kątach mojej szafy, że lekkość i subtelność nie są dla mnie impulsem do ruszenia w bój. Radykalne zmiany czasem potrzebują radykalnych okoliczności. A ja czasem lubię się rozhuśtać do odbitki na życiowej huśtawce emocji i doświadczeń.

Już dość

Już nie chcę mieć poranionych palców, już dość mam bólu przytrzaskiwanych kości. Zrzucam z ramion nie mój bagaż życiowy. Chcę iść tam, gdzie jasno i trzymać się z daleka od ciemności. Bo kto choć raz doświadczył czarnej dziury mroku, rozlewającej się po sercu jak zaraza, ten jak kiełkujące ziarenko wiedziony jest pragnieniem światła i słońca.

Już dobrze moje umęczone ciało. Już wszystko dobrze. Zatroszczę się o ciebie z czułością. Będę karmiła tym, co odżywcze i dobre. Otulę miłością i akceptacją. Tyleś ze mną doświadczyło. Wiem, nie jestem najłatwiejszą towarzyszką podróży. Lecz wciąż się uczę ciebie. Każdego dnia na nowo.

Duszo. Mój najcenniejszy skarbie. I tobie nie szczędziłam trudu i upadków na naszej życiowej ścieżce. Już wiem, że cię mam i wiem, po co cię mam. Z ufnością kroczę ku temu, co razem wybrałyśmy dla mnie. Choć to nie znaczy, że spacerujemy lekkim krokiem bez trudnych emocji. O nie, tych nam obu nie brakuje. Pewnie dlatego, że uparłyśmy się na to, by życia doświadczyć w jego pełni.

Ku nowemu

Idę ku nowemu, choć wcale nie mam pewności, że nie usłyszę już nigdy głosów zza tych zamkniętych drzwi. Chcę pamiętać to, co dobre. Z każdego trudu wyłuskać ziarenko zasobu na przyszłość. Moja misja jeszcze się nie skończyła. Ona dopiero się zaczyna. I potrzebowałam wciskać się tam, gdzie mnie nie chciano, doświadczać bólu płynącego z wewnętrznej niezgody na rzeczywistość zastaną. Nie po to, by wiedzieć, czego nie chcę, lecz po to, by odkryć, czego pragnę. Tak naprawdę, w głębi swojego serca.

Przede mną więcej niewiadomych niż pewników, a jednak w tej mgle czuję spokój większy niż w stałości i przewidywalności dnia minionego. Jakby spadło z moich ramion kilka kilogramów osieroconego bagażu, do którego nikt przyznać się nie chciał, a który ja przyjęłam na swoje barki z poczucia obowiązku.

Za moją zgodą

Mam wrażenie, że ostanie 3 tygodnie wydarzyły mi się w odległej przeszłości. Emocje, tak żywe i mocne jeszcze tydzień temu, dziś leżą sfatygowane, zwiędłe i bez wyrazu. Jak zbyt długo trzymane w wazonie kwiaty, które zdążyły już zapomnieć, w jakich okolicznościach zostały postawione na stole.

Już wiem, że im mniej opieram się temu co we mnie, im większa we mnie zgoda na emocje wszelakie, tym szybciej się wyciszają. Krócej walczą o uwagę, bo wiedzą, że już nie będą ignorowane latami, wypierane, unieważniane. Cokolwiek się wydarzy, ja będę stała za sobą murem.

← PoprzedniNastępny →

Komentarze

  • Powered by Contentful